Życie i działalność
Młodość
Urodził się w rodzinie inteligenckiej. Miał 4 lata, gdy osierocił go ojciec, a matka wyszła powtórnie za mąż[Krzysztof Tomasik [http://www.innastrona.pl/kult_ludzie_zawieyski.phtml ''Wielcy i niezapomniani: Jerzy Zawieyski, katolik, pisarz, homoseksualista'', serwis InnaStrona.pl], dostęp 2009-08-24.]. Zgodnie z notatką sporządzoną przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w 1968 roku Zawieyski pochodził z drobnomieszczańskiej rodziny żydowskiej. Jego ojciec był handlowcem, a matka pochodziła z rodziny Szarskich, kupieckiego rodu krakowskiego. Matka ponownie wyszła za mąż za Nowickiego i przeszła na katolicyzm{{u|Siedlecka}}.
W młodości obracał się w kręgach lewicowych. Mając 19 lat, wydał pod pseudonimem Konar-Nowicki swój debiutancki tomik wierszy zatytułowany ''Strzępy'', będący szkolną poezją, wtórną wobec ''Hymnów'' Jana Kasprowicza. W latach 1923-1926 uczył się w szkole dramatycznej w Krakowie. Po studiach związał się z teatrem - początkowo pracował krótko jako aktor (m.in. w Reducie Juliusza Osterwy), potem jako krytyk i dramaturg. W latach 1929-1932 przebywał we Francji, gdzie działał w środowiskach polonijnych jako instruktor różnych polskich zespołów artystycznych. W 1932 ukazała się jego pierwszą powieść ''Gdzie jesteś, przyjacielu?'' będąca debiutem dojrzałego pisarza. Po powrocie do kraju i krótkim okresie występów w teatrze Ateneum u Stefana Jaracza w latach 1932-1939 sprawował funkcję instruktora w Instytucie Teatrów Ludowych. Wykładał też na specjalnych kursach dla przyszłych instruktorów teatralnych, m.in. w 1935 i 1937 w Cieszynie oraz w 1939 w Bystrzycy.
W 1933 podczas kursu dla nauczycieli w Wymyślinie poznał Stanisława Trębaczkiewicza, swojego młodszego o osiem lat życiowego partnera, późniejszego pracownika naukowego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Wersja przedstawiona przez Joannę Siedlecką w książce Obława. Losy pisarzy represjonowanych, stwierdza, że Zawieyski (związany z teatrami ludowymi) poznał kilkunastoletniego Trębaczkiewicza tańczącego krakowiaka na jednej z prowincjonalnych scen. Zakochał się w Trębaczkiewiczu od pierwszego wejrzenia i zabrał go do Warszawy jako swego wychowanka. Zawieyski po latach w 1963 tak pisał o swoim związku z Trębaczkiewiczem:
: ''Staś to dzieło mojego życia. Ale i ja zawdzięczam mu wiele, tak wiele, że nie da się tego wyrazić. [...] Obaj doszliśmy do realizacji dążeń naszego życia. Obaj w tym pomagaliśmy sobie nawzajem. I tak już będzie do śmierci. Ta przyjaźń jest czymś niezwykłym, rzadkim i pozostała nieskalana w swoich najgłębszych uczuciach''.
Związek Zawieyskiego i Trębaczkiewicza trwał nieprzerwanie 36 lat, przypieczętowany wspólnie wybranym miejscem wiecznego spoczynku w Laskach. W okresie powojennym odwiedzała ich towarzysko m.in. Maria Dąbrowska, która, akceptując tę więź, opisała w dzienniku ich razem: ''Nastrój tego męskiego domu jest jakiś przyjemny i [...] wesoły''. Także Anna Kowalska odnotowała w dzienniku spotkania z Zawieyskim i Trębaczkiewiczem w ich wspólnym domu.
Lata powojenne
Po 1945 Zawieyski skupił się na działalności literackiej i publicystycznej, był związany z Tygodnikiem Powszechnym. W latach od 1949 do 1955 miał zakaz publikacji i wystawiania sztuk. Podpisał list Komisji Intelektualistów i Działaczy Katolickich z 6 listopada 1950 roku do intelektualistów francuskich, wyrażający solidarność i propozycję współpracy. Od 1956 działacz Klubów Inteligencji Katolickiej. W latach 1956-1957 przewodniczący Ogólnopolskiego Klubu Postępowej Inteligencji Katolickiej, następnie prezes warszawskiego KIK-u. W latach 1956-1962 był wiceprezesem Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich, od 1958 członkiem Prezydium Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu. W 1957 został posłem na Sejm, mandat pełnił w II, III i IV kadencji.
Zawieyski pozostawał w zażyłych stosunkach z hierarchią kościelną. Przyjaźnił się m.in. z prymasem Stefanem Wyszyńskim, z ks. Janem Zieją i ks. Romanem Szczygłem pallotynem. W 1964 został przyjęty na audiencji prywatnej u papieża Jana XXIII, później przez Pawła VI. Księdzu Ziei Zawieyski zawdzięczał swoje nawrócenie, prymas Wyszyński wspierał go finansowo w trudnych latach powojennej cenzury.
W okresie swojej aktywności politycznej Jerzy Zawieyski starał się odgrywać rolę mediatora pomiędzy I sekretarzem Władysławem Gomułką a kard. Wyszyńskim.
Prywatne życie pisarza nacechowane było niewątpliwymi kłopotami z samoakceptacją i tożsamością. Świadczą o tym m.in. jego zażyłość z Zofią Nałkowską, kilkakrotna zmiana nazwiska i próby samobójcze. Przypuszczalnie też trudno było mu pogodzić praktykowany katolicyzm z homoseksualizmem. Annie Kowalskiej zwierzał się ze swych stanów depresyjnych, lęku wobec Boga i potrzeby modlitwy (rysując analogię między sobą a Blaise Pascalem).
Serdeczna przyjaźń, zawiązana jeszcze podczas wojny i poświadczona obfitą korespondencją, łączyła go z pisarką Zofią Nałkowską (która, nie znając orientacji seksualnej Zawieyskiego, traktowała tę tkliwą, a czasem nieoczekiwanie chłodną relację, co poświadcza w dzienniku, jako przejaw uczucia i zalążek więzi miłosnej). Toczył z nią, w toku spotkań i w listach, dyskusje o Bogu, kulturze i bieżącej sytuacji politycznej.
W 1965 wybrany do Sejmu z listy Frontu Jedności Narodu. W 1965 otrzymał krzyż Wielkiego Oficera Orderu Zasługi Republiki Włoskiej.
Podczas wydarzeń marcowych w 1968 Zawieyski wraz z kilkoma posłami Koła Znak wystosował interpelację poselską w obronie studentów brutalnie pobitych przez milicję. Po miesiącu zareagował na nią krytycznie premier Józef Cyrankiewicz, a z mównicy sejmowej zaatakował w wystąpieniu Józef Ozga-Michalski i Zenon Kliszko (wówczas prawa ręka Władysława Gomułki). 10 kwietnia Zawieyski odpowiedział na ataki przemówieniem biorącym w obronę zarówno studentów, jak i posłów Znaku. Ujął się również za pisarzami, a w szczególności za pobitym przez nieznanych sprawców Stefanem Kisielewskim.
Wystąpienie Zawieyskiego wywołało w sejmie polityczną burzę wokół jego osoby, nie szczędzono mu przy tym obelg i pomówień. W rezultacie zrzekł się funkcji członka Rady Państwa, którą piastował od 1957. Dziesięć dni po partyjnej nagonce dostał wylewu do mózgu.
Po tym zdarzeniu leczył się przez dłuższy czas w Lecznicy Ministerstwa Zdrowia przy ulicy Emilii Plater w Warszawie. Specjaliści uznawali, że leczenie przynosi pozytywne skutki, a skutki wylewu cofają się. Zawieyski odzyskał mowę, wychodził na spacery po korytarzu. Stanisław Trębaczkiewicz relacjonował, że jednak bardzo cierpi psychicznie z powodu zaników pamięci. Zginął, wypadając z okna trzeciego piętra szpitala. Oficjalna wersja uznała jego śmierć za samobójstwo, lecz liczne poszlaki wskazują, że mogło być to morderstwo polityczne (defenestracja). [źródło: Wikipedia, Jerzy_Zawieyski]